Pierwsze wrażenie? - NAJWAŻNIEJSZE!
Dzisiaj opiszę moją pierwszą wizytę w stajni i pierwsze kroki w jeździectwie.
Historyczny dzień 17 kwietnia 2018 rok... W tym dniu Laura nauczy się jeździć! No... Nie zupełnie... jeżdzić nie umiem do dzisiaj, ale to tylko taki szczegół :3
Wielkie emocje, stres wybuchy i pościgi XDD
Dobra a na serio to:
Stres był wielki, o ile nie bałam się jeździć czy nawet spaść z konia (bo to w jeździectwie noemalne) to bałam się, że wyjdę jak ostatnia sierota. Podjechałam autem, wysiadłam a mój tato pojechał na parking by zapakować pojazd. Udaje się w stronę stajni (jak wspominałam wcześniej byłam tam rowerami więc wiedziałam gdzie ona leży) zauważyłam panią która czyści ogromnego (jak dla mnie gdyż pierwszy raz jeździłam na kucyku który wysoki nie był :> ) ciemnokasztanowatego ogiera. To był Książe na którym miałam jeździć, oczy miałam jak '5 zł' a moja mama jeszcze większe. Jeszcze większy stres, potem zapoznanie itd. Potem udałam się do siodlarni by wybrać odpowiedni toczek, a po wszystkim udaliśmy się na ujeżdżalnie (o ile tak no można nazwać) i nadeszła pora by wsiąść na konia. Oczywiście za pomocą schodków bo inaczej by mi się nie udało... (mam motywację by schudnąć :> )
Pierwsze kółka stępem, w trakcie rozmowa ile razy jeździłam i kiedy ostatnio miałam jazdę (powiedziałam, że jesienią... wolałam się nie przyznawać, że pare lat temu... ahh jaka ja dobra w zachowaniu anonimowego wieku XD) potem kłus i nauka anglezowania*. Tiaaa jakoś mi poszło, ale jedyne co słyszałam to "kolana do siodła!" albo "Pięty w dół" koszmarny ze mnie jeździec haha... Pierwsza lekcja zleciała mi błyskawicznie (wsumie jak każda następna)
Tak wm... spóźniłam się z postem, ale mam materiały na następne posty i nie będę tak przynudzać jak w pierwszych haha <3 To do następnego i papatki <3